Dowcip sprzed wieków

Czytając wzniosłe dzieła antycznych pisarzy, traktujące o wojnach, procesach sądowych, ludzkim przeznaczeniu czy wszechobecnej pompie zawartej w pochodach triumfalnych i świętach, nie sposób nie odnieść wrażenia, że świat starożytnych tą pompatycznością i powagą musiał być przesiąknięty. Czy jednak było tak naprawdę? Czy Grecy i Rzymianie nie potrafili się śmiać? Pytanie wydaje się absurdalne, zachowały się przecież do naszego czasu m.in. komedie, w których autorzy zręcznie budują akcję w taki sposób, że rozbawienie widowni jest nieuniknione. Nie chodzi jednak o taki śmiech; należałoby raczej zadać pytanie, czy Grecy i Rzymianie potrafili znaleźć „śmieszność” w codzienności. Komedia bowiem ma zarówno wystarczającą objętość i długość trwania, by przygotować widza do śmiechu, codzienność takich właściwości nie posiada. „Śmieszność” musiano wówczas traktować tak, jak współcześnie – zabawne jest to, co nie uderza w nas samych, stąd można rozróżnić, jak Jan Trzynadlowski we wstępie do polskiego wydania Philogelosa, „śmieszność śmieszną” i „śmieszność ośmieszającą”.

Okładka jednego z polskich wydań "Philogelosa", które ukazało się nakładem wydawnictwa Ossolineum, źródło: lubimyczytac.pl

Okładka jednego z polskich wydań „Philogelosa”, które ukazało się nakładem wydawnictwa Ossolineum, źródło: lubimyczytac.pl

Akapit poprzedni stanowi swoiste wprowadzenie właśnie do Philogelosa (w polskim wydaniu przetłumaczonego jako Śmieszek, choć właściwszym zwrotem byłoby „ten, który się chętnie śmieje”). Na jego podstawie wyróżnić możemy niejako dwa główne rodzaje żartów, które stanowiły pożywkę dla spragnionych ubawu Greków: żarty ośmieszające głupotę, wszak najgorszym urazem dla człowieka myślącego jest bycie przyrównanym do głupca, oraz żarty skłaniające do refleksji, dzięki którym do Philogelosa udało się również przemycić niebagatelną treść dydaktyczną. Głupotę ośmiesza się najczęściej przez postać mędrka, w oryginale scholastikos (taki, który się uczył, lecz głupim pozostał). Co więcej, ukazywana ona jest przez nielogiczne wnioski lub działania wynikające ze zgoła logicznego rozumowania, za przykład może tutaj posłużyć żart, gdzie ojciec mędrka przyłapuje go na podjadaniu winogron, po czym ten udaje, że śpi, tyle że na stojąco. Logiczne? Jak najbardziej – mędrek wie, że jest w stanie zmylić ojca, jeśli będzie „spał”. Nielogiczne? Tym bardziej – na stojąco ciężko spać i ojciec prawdopodobnie to wie. Treść dydaktyczna tych żartów może być cięższa do wychwycenia, zwłaszcza wśród paskudnych i czasem groteskowych żartów o „śmierdzigębach”, żarłokach, śmierci dzieci czy zabijaniu ojców. Przytoczę tutaj żart, gdzie ktoś podchodzi do drugiej osoby mówiąc: „Słyszałem, żeś umarł!”, na co domniemany nieboszczyk odpowiada: „Przecież widzisz, że żyję”. Pierwszy na to: „A jednak ten, co mi to powiedział, o wiele bardziej zasługuje na wiarę niż Ty”. Na pierwszy rzut oka kompletny nonsens. Gdyby wejść jednak trochę głębiej – niezupełnie. Wiarygodności człowieka nie warunkuje przecież wyłącznie jedna podana przezeń informacja, stąd ktoś niegodny wiary, nawet jeśli powie prawdę, niegodnym wiary pozostanie. Żartów oczywiście w tym niepozornym zbiorku jest zdecydowanie więcej, część z nich bardziej lub mniej hermetyczna i zrozumiała dla współczesnego odbiorcy, natomiast o samym „dziele” wypada jeszcze powiedzieć kilka słów.

Napisane zostało po 268 r., kiedy to miały miejsce igrzyska Tysiąclecia Miasta w Rzymie opisane w jednej z historyjek. Język facecji jest prosty i niedbały, co nie świadczy jednoznacznie o tym, że jest zrozumiały – parę dowcipów do dziś pozostaje kompletnie nie do odcyfrowania, a i Alfred Eberhard, wydawca krytyczny, przy jednym z dowcipów pisze: corriget qui intellexerit – „poprawi, kto zrozumie”. Za autorów dzieła podaje się Hieroklesa i Philagriosa, którzy są zupełnie nie do zidentyfikowania. W obliczu tych faktów nie dziwi i zarazem dziwi, że dziełko to jest tak mało rozpowszechnione – choć bowiem napisane zostało językiem niewzbudzającym większych emocji i zachwytu ze strony filologów, przedstawia przekrój ówczesnego społeczeństwa, jego zalety i przywary, zwyczaje i obyczajowość czy sposoby spędzania wolnego czasu. Wartość tego zbioru żartów dla „rekonstrukcji śmieszności” greckiej jest zbrodniczo wręcz niedoceniana.

  Marcel Nowakowski

Bibliografia:

Łanowski J., Trzynadlowski J., Philogelos albo Śmieszek, Wrocław 1986.